drinks

Kybele

It is café time. And since I hardly drink coffee, I try to choose some good tea. We are sitting in the Kybele Cafe, which could very well be an antique shop - old furniture, mirrors, telephones, carpets and hundreds of colourful lamps hanging from every nook and cranny of the ceiling. I try to figure out the network of cables hidden in this ceiling for a moment, but the task is beyond my imagination.

 

Czas na kawę. A że ja prawie nie pijam kawy, to próbuję sobie wybrać jakąś dobrą herbatę. Siedzimy w Kybele Cafe, która mogłaby równie dobrze być sklepem z antykami-stare meble, lustra, telefony, dywany i setki kolorowych lamp zwisających z każdego zakamarka sufitu. Przez chwile próbuję wyobrazić sobie kable ukryte w tym suficie, ale to zadanie przerasta moją wyobraźnię.

There are so many nice things to drink on the menu that we end up ordering sahlep (a popular drink here made with sweet milk and orchid flour, usually served with cinnamon), tea made of various fruits and herbs, freshly squeezed pomegranate and orange juice. We are going to the museum from here, so I assume there will be a working toilet there; otherwise it will be a challenge…

 

W menu jest tyle fajnych rzeczy do picia, że zamawiamy w końcu sahlep (popularny tu napój ze słodkiego mleka z mąką z orchidei, podawany zwykle z cynamonem), herbatę z różnych owoców i ziół, świeżo wyciskany sok z granatów i pomarańczy. Idziemy stad do muzeum, więc zakładam, że będzie tam czynna toaleta bo inaczej to będzie wyzwanie…  

Breakfast at The Grant

We decided to be (financially) unwise and popped in for breakfast at The Grand. The food was really nice if not a great value for money, let’s face it, and the waiting time was somewhat ridiculous. Good thing we were not in a rush. Still, it was a very peasant morning, and we were just a few meters away from our friend’s jewellery show. More about it in the next entry.

 

Postanowiliśmy dzisiaj być (finansowo) niezbyt mądrzy i wpadliśmy na śniadanie do The Grand. Jedzenie było naprawdę dobre, chociaż stosunek jakości do ceny, spójrzmy prawdzie w oczy, nie powalał (a raczej powalał, ale z niewłaściwej strony) a czas oczekiwania na kolejne dania był chyba testem na cierpliwość klientów. Dobrze, że za bardzo się nie spieszyliśmy. Mimo wszystko poranek był przyjemny, a dodatkowy bonus śniadania w The Grand (stąd zresztą nasz wybór), to dosłownie kilkumetrowa odległość do pokazu biżuterii zaprzyjaźnionej z nami fantastycznej projektantki. Więcej o tym w kolejnym wpisie.

Greem café, Yeonnam-dong 223-14

Today, we started by visiting a famous Greem café, also known as Yeonnam-dong Café 223-14, inspired by the Korean drama “W – Two Worlds”, in which the main characters enter a fantasy webtoon world. The interior of the café is unique, with a predominantly white colour scheme accented with black pencil-like outlines on everything from the walls, chairs and tables to the cups and plates.

 

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy od wizyty w słynnej kawiarni Greem, znanej również jako Yeonnam-dong Café 223-14, inspirowanej koreańskim dramatem „W – Two Worlds”, w której główni bohaterowie przenoszą się do dwuwymiarowego świata webtoonu. Wnętrze kawiarni jest wyjątkowe, z dominującą białą kolorystyką akcentowaną czarnymi ołówkowymi konturami na wszystkim dookoła, od ścian, krzeseł i stołów po filiżanki i talerze.

My grape tea is delicious and so are the cakes that are light as a feather and not too sweet. Overall, I have to say that Korean cafes surpass those we are familiar with in Europe.

 

Moja herbata winogronowa jest pyszna, podobnie jak ciasta, które są lekkie jak piórko i nie są nadmiernie słodkie. Ogólnie musimy przyznać, że koreańskie kawiarnie o niebo przewyższają te, które znamy z Europy.

Tongin market and Ikseondong

 

Next up on our adventure is Tongin Market (통인 시장), a vibrant spot where you can snag some delicious food, including traditional sweets, all while using Yeopjeong—cute little brass coins worth 500 won each. These days, Tongin Market is home to around 75-80 vendors, mainly restaurants and grocery stalls, all nestled along a cozy 200-meter covered alleyway. We decided to treat ourselves to some scrumptious Korean doughnuts and a sweet crunchy nut candy called yeot-gangjeong (엿강정), made with rice syrup.

 

Kolejnym punktem dnia jest Tongin Market (통인 시장), tętniące życiem miejsce, w którym można kupić pyszne jedzenie, w tym tradycyjne słodycze, a wszystko to za pomocą Yeopjeong —małych mosiężnych monet o wartości 500 wonów. Obecnie na Tongin Market działa około 75-80 sklepów, głównie restauracji i straganów spożywczych, a wszystkie są przycupnięte wzdłuż 200-metrowej zadaszonej alejki. Jemy pyszne koreańskie pączki i kupujemy też słodkie chrupiące orzechowe słodycze o nazwie jotkandzon (엿강정), zrobione przy użyciu syropu ryżowego.

After that, we headed over to Ikseondong, a charming neighbourhood brimming with quirky shops, delightful restaurants, and inviting cafes, all housed in lovely traditional hanoks.

Następnie udaliśmy się do Ikseondong, uroczej dzielnicy pełnej niecodziennych sklepów, restauracji i przytulnych kawiarni, mieszczących się w pięknych tradycyjnych hanokach.

Huynu picks Tteuran Teahouse as our next stop. As we step through the heavy wooden doors and wander past a cute, plant-filled courtyard, we enter a warm and welcoming interior where wood takes centre stage—from the beams and pillars to the furniture and flooring. The menu is a tea lover’s dream, featuring five pages of different blends, from medicinal concoctions to wild leaves and flowers. After picking our favourites, we settle in to escape the heat outside and enjoy some nice conversation.

 

Huynu wybiera Tteuran Teahouse jako nasz następny przystanek. Przechodzimy przez ciężkie drewniane drzwi i mijamy uroczy, pełen roślin mini dziedziniec aby wejść do ciepłego i przyjaznego wnętrza, w którym drewno zajmuje centralne miejsce — od odsłoniętych belek i filarów po meble i podłogi. Menu to marzenie każdego miłośnika herbaty - zawiera pięć stron różnych naparów, od leczniczych mikstur po dzikie liście i kwiaty. Po wybraniu naszych herbatek siadamy, aby uciec na chwilę od upału na zewnątrz i cieszyć się miłą rozmową.

On the way to Namsangol

From the cathedral, we return to the love sign on the main street.

Z katedry wracamy do znaku „Love” na głównej ulicy.

And we are thirsty again, so we pop to Starbucks at our hotel for a summer drink.

A jako, że znów chce nam się pić, wpadamy do Starbucks w naszym hotelu po zimny truskawkowy napój.

Then, we take a bus for a short ride, get lost twice, then finally go up the stairs and through the bridge leading us to the Namsangol Hanok Village. It is really green here, and it feels like we are out of the city even though we are in the very central part of Seoul.

 

Potem jedziemy autobusem dwa przystanki, ale najpierw wysiadamy dwa razy nie na właściwym (ups, to był przystanek na żądanie i trochę nam zeszło rozkminienie tego), aż w końcu znajdujemy schody prowadzące nad drogę i przechodzimy przez most prowadzący do Namsangol Hanok Village. Jest tu naprawdę zielono i czujemy się, jakbyśmy byli poza miastem, mimo że jesteśmy w jednej z centralnych dzielnic Seulu.