Sundowner

We embrace the end of the day with a glass of gin and tonic, looking how dramatically the scenery is changing as sun sets lower and lower. Time for dinner and bed. It was a good day...

Sam koniec dnia witamy ze szklaneczką ginu i toniku, obserwując jak dramatycznie zmienia się sceneria, podczas gdy słońce opuszcza się coraz niżej i niżej. Czas na obiad i sen. To był dobry dzień.

Etosha and Tuano

The guide takes us to the enclosure of two cheetahs, Etosha and Tuano. Tuano has a lot of scars from the times there used to be three cheetahs together and they often fought for food.  - And so the meaty bones and whole carcasses were removed from their diet and replaced by the chopped meat and organs - it is explained to us. - How do you suplement calcium in their diet? - I ask. - Oh, no worries, they do have some vitamin powders. - Do you mean vitamins and minerals? No answer. - Calcium citrate? Calcium carbonates? Eggshells? The guide stares at me with a very blank face and my heart starts to sink. - How do you balance phosphorus to calcium ratio then? - They do have this powder, you know, the vitamin powder... - Vitamins are irrelevant to my question, really - I say, and he can see by now I am deeply worried. - Wait, he says, I do not know, I do not make meals, the behaviourist will know, you must ask him, maybe they have this calcium in the powder. I do not know. Later on, the behaviourist will come to us to explain that, indeed, they do have calcium supplements in their diet, and follow recipe for well balanced meals.  - They even do get meaty bones to clean the teeth, just not in every meal - he says. Heavy stone is lifted from my heart. We talk for a while about their diet. 

Etosha and Tuon get their barf (for those who may not know,  barf = biologically appropriate raw food) and guests can even come close and stroke their heads when they are engrossed in eating, but that's it. The moment they finish their meal no one (apart from the behaviourist maybe) will touch them any more, and they will disappear shortly running away in their huge enclosure. No full bowl, no sense to stay around humans...

 

Przewodnik zabiera nas do wybiegu dwóch gepardów: Etoshy i Tuano. Tuano ma dużo blizn, szczególnie wokół nosa, z czasów kiedy przebywał z nimi  jeszcze jeden gepard i często walczyli miedzy sobą o jedzenie. - I dlatego z ich diety zostały wycofane mięsne kości czy całe tuszki, a zamiast tego dostają pokrojone kawałki mięsa i podrobów – wyjaśnia przewodnik. - A jak suplementujecie wapń w ich diecie? – pytam.  - Ach, wszystko jest dobrze, one dostają czasem sproszkowane witaminy. -Rozumiem, że nie tylko witaminy, ale też inne suplementy? Brak odpowiedzi. - Cytrynian wapnia? Węglan wapnia? Skorupki jajek? Przewodnik patrzy na mnie, jakbym mówiła do niego po chińsku. (Albo po polsku). To niemożliwe - myślę, ale zaczynam wpadać w panikę. -To jak bilansujecie stosunek wapnia do fosforu? – One dostają ten proszek do jedzenia, tam są wszystkie potrzebne witaminy… -Witaminy nie są odpowiedzią na moje pytanie – mówię i przewodnik już widzi, że coś jest bardzo nie tak.  - Behawiorysta na pewno wie, ja nie wiem, jego trzeba zapytać.  Za jakiś czas prowadzi do nas behawiorystę, który wyjaśnia, ze tak, wapń jest suplementowany, wszystko jest wyliczane i bilansowane, a gepardy dla higieny zębów dostają nawet mięsne kości i tuszki, tyle ze raz na jakiś czas, nie codziennie. Wielki ciężar spada mi z serca. Gadamy sobie chwilę o diecie u kotowatych. 

Etosha i Tuano dostają swój barf (dla tych, co nie wiedzą, barf to surowe posiłki z mięsa, podrobów i niezbędnych suplementów) i goście mogą podejść bliżej, a nawet głasnąć gepardzie głowy, gdy koty są całkowicie zaabsorbowanie pochłanianiem posiłku. Ale tylko wtedy. Kiedy ostatni kawałek mięsa znika w ich przełyku, dotknąć się być może pozwolą swojemu behawioryście. Zresztą za chwilę pognają w głąb swojego wybiegu i tyle ich widziano. Nie ma pełnej michy, nie ma sensu przebywać wokół ludzi. 

 

Bagatelle scenic drive (part 3 - On the way back)

We are heading back to the Bagatelle lodge to meet the cheetah before the sundowner. And we are lucky again. First we meet Southern Yellow-Billed Hornbill foraging for seeds or small insects. These birds are endemic to the dry savannahs of southern Africa. 

Zmierzamy pomału z powrotem do hotelu Bagatelle aby zobaczyć jeszcze gepardy przed zachodem słońca. Szczęście nam dopisuje i w pierwszej kolejności napotykamy toko czerwonolicego, szukającego nasion lub małych insektów.  To gatunek ptaka praktycznie endemiczny dla sawanny południowej Afryki. 

Soon after we spot Lilac Breasted Roller (I so hoped to see this bird!) perching at the top of a tree. 

Zaraz później zauważamy siedzącą na czubku drzewa kraskę liliowopierśną (hurra, bardzo chciałam zobaczyć tego ptaka). 

Then a running harem of springbok stops to take a proper look at us :-) Oh, hello there.

Potem rozpędzona grupa skoczników antylopich zatrzymuje się nagle, żeby nam się dobrze przyjrzeć. 

And finally there are steenboks! 

A na sam koniec spotykamy jeszcze antylopiki (Raphicerus)!

Bagatelle scenic drive (part 2 - giraffes bonanza)

Far, far away we find a group of beautiful giraffes. They go from one acacia tree to another paying not much attention to us at all, and so we can take as many pictures as we want. Which means a lot. 

Jesteśmy już dość daleko, kiedy napotykamy piękne stadko żyraf. Żyrafy pasą się spokojnie, idąc od jednego drzewa akacji do drugiego i nasza obecność nie wydaje się robić na nich zbyt dużego wrażenia. Wiec możemy spokojnie robić zdjęcia. Dużo zdjęć. 

Oh, and we nearly drove on the tortoise, but luckily the guide managed to stop the car before the little fellow came to any harm. Check the movie as well :-)

A, i prawie przejechaliśmy żółwia, ale na szczęście przewodnik go wypatrzył w koleinach piasku i zatrzymal w porę samochód. Zółwik po dokładnych oględzinach pomaszerował sobie dalej. Zobaczcie także filmik. 

 

Bagatelle scenic drive (part 1 - psychodelic orange and wildebeest)

Off we go for a rather long and breath-taking scenic drive.  A couple of hours of driving through rolling dunes and changing landscapes and we start to understand why not-such-a-small lodge decided to call itself "bagatelle" (trifle). In comparison with the vastness and wilderness of Kalahari it seems to be small and of little consequence indeed. 

In the afternoon light  the dunes are so fiercely orange, and acacia trees so lush and green, that it seems unreal. But beautifully so.

 

Po południu ruszamy na dość długą i naprawdę fascynującą przejażdżkę po Kalahari. Tak mniej więcej po godzinie, może półtorej, zaczyna do nas docierać dlaczego nie mały przecież lodge nosi nazwę „Bagatelle”. W porównaniu ze skalą Kalahari, jego obszar to rzeczywiście bagatelna sprawa. 

Krajobrazy są przepiękne. Są tak piękne, że można się tak gapić i gapić i paść własną duszę aż do wypęku. W  popołudniowym słońcu pomarańcz jest tak intensywny a zieleń akacji tak soczysta, że aż wydaje się to trochę nierealne. 

Every so often we encounter groups of various animals: oryx, springboks, ostriches, gnu and obviously social weavers.

When there is life, there is death, and thus occasionally we alse see a dead animal or (more often) a skeleton. 

 

Co chwila napotykamy większe lub mniejsze grupy zwierząt: oryksy, skoczki antylopie, strusie, kudu i oczywiście gniazda tkaczy.

Tam, gdzie jest życie, nieodmiennie pojawia się także śmierć, wiec zdarza nam się też zauważyć martwe zwierzę lub sam jego szkielet. 

On quite a few occasions we encounter wildebeest (gnu) and we can see both species: the black wildebeest (white-tailed gnu) and the blue wildebeest (brindled gnu). 

You can distinguish black from blue wildebeest by the colour of their coats, as long as you can part with logic for a while: blue wildebeest is dark grey (ok, with a blueish sheen to the coat), it has stripes and black tail. Black wildebeest is brown with a cream colour tail – obviously. 

You can also distinguish them by the orientation and curvature of their horns. Horns of the blue go out to the side, then curve down before curving back up. The blacks’ horns protrude forward then curve downward before curving back up.

The blue wildebeest is somewhat bigger of the two species. 

 

Kilka razy napotykamy na grupki gnu – obydwa ich gatunki: brunatne i pręgowane. Gnu brunatne jest ciemnobrunatne z kremowym chwostem ogona. Gnu pręgowane jest szare z pionowymi pręgami oraz ciemnym ogonem. (Po angielsku jest dużo zabawniej: gnu szare z pręgami nazywa się niebieskie, natomiast gnu w kolorze brunatnym i z jasnym ogonem nazywa się czarne -  nie pytajcie mnie, co pili ci, którzy nadawali im nazwy). 

Te dwa gatunki gnu różnią się także kształtem rogów – rogi gnu pręgowanego wyrastają do boku i zakrzywiają się najpierw w dół, a następnie w górę. Rogi gnu brunatnego wyrastają bardziej do przodu, chociaż tez zakrzywiają się najpierw do dołu a następnie do góry. 

Gnu pręgowane jest większe niż brunatne.