street

Early morning walk

Today we got up at 5 a.m., which already felt like a bold life choice, because we’d heard there was a morning mass at Templo de Santa Clara. Apparently, it was our chance to see the church’s interior. Well, turns out “we heard” wasn’t exactly the most reliable source. The place was completely closed and nothing indicated it would change any time soon.

Still, despite the slightly crispy weather (we donned warm jackets!), the walk there was worth it. Cusco at that hour is genuinely peaceful - quiet streets, soft light, no groups with flags or matching hats. On the way back, we passed under the Santa Clara Arch, which we hadn’t seen before. Nice detail to have on your morning route, even if the main event didn’t happen.

 

Dziś wstaliśmy o 5 rano - co już samo w sobie było dość śmiałym pomysłem - bo słyszeliśmy, że podobno miała być poranna msza w Templo de Santa Clara. To byłby nasza szansa, żeby zobaczyć wnętrze tego kościoła. No cóż, jak się okazało, “słyszeliśmy, że podobno” to niezbyt solidne źródło informacji. Kościół był zamknięty na cztery spusty i nic nie wskazywało, że może to się zmienić w najbliższym czasie.

Mimo to i chociaż było rześko (wskoczyliśmy w ciepłe kurtki!), nasz spacer był wart wczesnej pobudki. Cuzco o tej porze jest naprawdę spokojne—puste ulice, miękkie światło, zero wycieczek z chorągiewkami i identycznymi czapkami. W drodze powrotnej przeszliśmy pod łukiem Santa Clara, którego wcześniej nie widzieliśmy.

Eventually, we headed back to our hotel for breakfast. Today we decided to have it on the balcony. Cathedral view never gets old, after all. The morning wasn’t what we planned, but honestly, better than expected.

 

W końcu wróciliśmy do hotelu na śniadanie. Dziś postanowiliśmy zjeść na balkonie naszej hotelowej kawiarni. W końcu widok na katedrę nigdy się nie nudzi.

Chuo Dori

Lined with boutiques and department stores, Chuo-Dori Street is the main shopping artery that runs through Ginza. It is Sunday today, so the street is closed to automobile traffic (it only happens at weekends). This bustling street is packed with chic luxury brands, and when I say luxury I mean Louis Vuitton, Hermes or Gucci level of luxury. However, even those with more modest budgets can find shopping opportunities here.

Chuo-Dori is lined with sky-scrappers of all shapes and sizes, including ultra-modern glass buildings, colonial-style brick structures, and traditional wooden buildings. Surprisingly, these diverse architectural styles all blend together harmoniously.

Ulica Chuo-Dori, pełna butików i galerii handlowych, jest główną arterią biegnącą przez Ginzę. Dziś jest niedziela, więc ulica jest zamknięta dla ruchu samochodowego (dzieje się tak tylko w weekendy) i możemy spokojnie spacerować jej środkiem.

Ta tętniąca życiem ulica jest pełna eleganckich luksusowych marek, a mówiąc o luksusie, mam na myśli poziom Louis Vuitton, Hermesa czy Gucci. Jednak nawet osoby dysponujące skromniejszym budżetem znajdą tu możliwości zrobienia zakupów. Chuo-Dori jest usiana drapaczami chmur wszelkich kształtów i rozmiarów. Mijamy ultranowoczesne budynki ze szkła, konstrukcje z cegły w stylu kolonialnym, a także tradycyjne budynki drewniane. Nie wiem jakim cudem, ale te różnorodne style architektoniczne harmonijnie się tu ze sobą łączą.

Krua Aroy Aroy and a Timil temple

For the dinner, we chose nearby Krua Aroy Aroy, a small family-run restaurant, where I order green curry (always a safe option), and Marcin a fish. He was a bit surprised when his fish was served... cold. Whoops. We also ordered some herbal-fruit drinks but they happened to be sugar-saturated solutions. Not the best dinner ever, but not the reason to cry.

 

Na obiad wybraliśmy pobliską Krua Aroy Aroy, małą rodzinną restaurację, w której zamawiam zielone curry (zawsze bezpieczna opcja) a Marcin smażoną rybę. Trochę się zdziwił gdy jego rybę podano... na zimno. Ups. Zamawiamy też napoje ziołowo-owocowe, które okazują się roztworami nasyconymi cukru. Nie jest to najlepszy  tajski obiad na świecie, ale też nie powód do lamentów.

Opposite the restaurant, there is Sri Mariamman Temple  (Maha Uma Devi) from 1860. The main Tamil temple in Bangkok, is as always beautifully flamboyant, featuring a 6m tall façade with sculptures of various Hindu deities.

And now we are so tired that seeing the tall building of our Marriot at the end of the street is a relief. It is bedtime for sure.

 

Naprzeciw restauracji znajduje się Hinduska Świątynia Sri Mariamman (Maha Uma Devi) z 1860 roku. Ta główna świątynia Tamilów w Bangkoku jest jak wszystkie tamilskie światynie ekstrawagancko kolorowa, z 6-metrową fasadą pokrytą rzeźbami różnych hinduskich bóstw.

Ogladamy światynie i dopada nas takie zmęczenie (może to skutek wypicia wiadra cukru pod pozorem napoju z hibiskusa), że widok wysokiego budynku naszego Marriota na końcu ulicy przynosi ulgę. Czas odnaleźć nasze łóżka.